Północ Polski, Kołobrzeg, piaszczysta plaża, południe upalnego dnia. Młoda matka, polska Grażyna woła swoje dziecko, które bawi się w morzu. Chodź coś zjedz, na pewno jesteś głodna. Mała, może pięcioletnia dziewczynka podbiega do rodzicielki i patrzy, co ta ma jej do zaoferowania. Jej mama wyjmuje z plastikowej reklamówki parówkę (która również była ubrana w plastikową folię- z daleka wyczułam jej charakterystyczny, biedronkowy zapach) i z uśmiechem podaje swojej pociesze. Mała odwróciła się na pięcie i uciekła z powrotem do wody, a ja wcale się jej nie dziwię.
Rodzice zmuszają swoje dzieci do jedzenia, a wynika to z faktu ich troski, zaangażowania, a przede wszystkim z przewrażliwienia. Dlaczego tak naprawdę pragną, aby ich pociechy jadły? Co nimi tak naprawdę kieruje?
1/ Moje dziecko nie chce jeść.
Okej, skoro nie chce, to po co w nie wmuszasz choćby kotleta, a ziemniaki ma zostawić? Ty też nie jesz, kiedy nie chcesz, prawda? Dziecku należy dać wolną wolę, którą tak naprawdę wszyscy dostaliśmy od Wszechmocnego. Skłanianie i namawianie do jedzenia utwierdzi jedynie malucha w przekonaniu, że zależy Ci bardziej na tym, aby zjadło niż jemu samemu, co w konsekwencji może doprowadzić do tego, że w dorosłym życiu nabawi się zaburzeń odżywiania, będzie miało awersję do jedzenia, a w wyjątkowym przypadku dziecko będzie Cię szantażowało (kupisz mi zabawkę, albo nie zjem obiadu). Możesz mi wierzyć lub nie, ale gdy będzie głodne to samo poprosi o coś do zjedzenia. Nie ma się co martwić, że umrze z głodu.
2/ Moje dziecko jadłoby same słodycze.
Cukier uzależnia tak samo jak alkohol, narkotyki czy papierosy. Moim zdaniem najlepiej od małego unikać podawania słodyczy. Nie mam na myśli całkowitego zakazu. Wszystko z umiarem. Najlepiej doprowadzić do kompromisu: raz w tygodniu dostaniesz paczkę ze swoimi ulubionymi słodyczami, ale będziesz musiał to rozdzielić na siedem dni, bo nic więcej nie otrzymasz. Właśnie w tę metodę uderzyli moi rodzice i jestem im za to wdzięczna. Sposób ten nie powoduje, że ograniczamy szkraba, my jedynie uczymy go planowania i pozwalamy na rozwinięcie umiejętności zarządzania. Nie namawiam rodziców do dostarczania dzieciom słodyczy kupowanych, ja jedynie przedstawiam im sposób, co zrobić, gdy dziecko jest już uzależnione, a im samym nie bardzo zależy na zdrowym odżywianiu.
3/ Moje dziecko nie chce jeść moich obiadów.
A czy Twoje obiady smakują innym domownikom? Jeśli nie, to widocznie słabo gotujesz. Natomiast, jeśli pozostałym smakuje, trzeba zapytać młodą istotę co jej w obiedzie nie smakuje. Może po prostu nie przepada za Twoją pomidorówką, bo po wierzchu pływa mnóstwo tłuszczu? Albo nienawidzi słodkiego smaku kukurydzy? W tym wypadku również należałoby pójść na kompromis (niestety duża część naszego życia się na nim opiera). Zapytaj co chciałby zjeść, ale daj mu wybór. Mogę jutro zrobić leczo, ryż z warzywami lub schabowego, co byś wolał? Moc wyboru zdecydowanie lepiej nastawia niż z góry założone postanowienie- daje poczucie, że nasze zdanie się liczy.
A możne Twoje potrawy wyglądają nieapetycznie i po prostu ich wygląd odrzuca? Spróbuj przygotowywać ciekawe i kolorowe potrawy, które będą cieszyć oko. Od oka się zaczyna, dalej jest tylko żołądek.
Z dzieckiem naprawdę idzie się dogadać w kwestii żywienia. Trzeba jedynie umieć i chcieć z nim porozmawiać i się dogadać, bo przecież nie chcemy być jego wrogiem. Myślę, że wszystko idzie ustalić i wywalczyć. Należy jednak pamiętać, że moc wyboru i kompromis to ważne elementy, a naciskom na jedzenie mówimy stanowcze NIE.
/ wiedza zdobyta na kierunku: dietetyka własne obserwacje i wnioski